Skansen w Sidzinie — Muzeum Kultury Ludowej
Tematyczna ścieżka zwiedzania
Skanseny to nie tylko wyjątkowe zbiory, ale i tysiące ukrytych w nich historii. Jeśli chcesz poznać kilka z nich, możesz wyruszyć na wyprawę ścieżką tematyczną. Skorzystaj z mapy i szukaj eksponatów. Udanych odkryć!
Fot. jeśli nie podano inaczej: Klaudyna Schubert
Wrota do zaczarowanego świata wiejskiej codzienności
Uchylając drzwi do chałupy w Sidzinie, wchodzimy nie tylko do przeszłości, ale też do świata działającego na innych zasadach. Dawny chłopski świat był pełen cudów, zagadkowych zjawisk. W wyobraźni ludowej funkcjonowało wiele fantastycznych postaci, których istnienie było między innymi wyjaśnieniem zjawisk przyrody. Współżycie z nimi wymagało wielu działań magicznych. Dzwonienie w wieży loretańskiej służyło chwale Bożej, umożliwiało także nawiązanie kontaktu z płanetnikiem, który hałasował „burzowymi łańcuchami”. A wędrowiec zagubiony pomiędzy wioskami mógł na tutejszych bagnach i uroczyskach spotkać tajemnicze zjawy. Skansen w Sidzinie uchyla drzwi do zaczarowanego chłopskiego świata pod Babią Górą.
PIEC W CHAŁUPIE BANASIKA | nr 1 na mapce
Piec ogrzewał i żywił w czasach, gdy ciepło i jedzenie kosztowały wiele wysiłku. Od jakości pieca i opału zależało zdrowie domowników: rozgrzewały, ale bywały też źródłem dymu, a często i pożaru. Sztuka pieczenia chleba była równie ważna jak umiejętności zduna — tu też chodziło o zdrowie. By wypiek się udał, trzeba było znać czas i temperaturę pieczenia. Wierzono, że rosnącemu w dzieży ciastu szkodziły przeciągi; wizyta obcego w trakcie pieczenia chleba miała nie służyć wypiekowi. Gotowy bochenek otaczano czcią: przed pokrojeniem kreślono nań znak krzyża, nie kładziono go na wypukłej stronie, nigdy nie wyrzucano resztek chleba. Gdy na przednówku (czas przed żniwami) kończyło się ziarno na chleb, czekano na niego z utęsknieniem do dożynek.
POMPA STRAŻACKA | nr 1 na mapce
Ogień budził grozę nawet w czasach, gdy został okiełznany i zamknięty w wiejskich piecach. Nowoczesne urządzenie zwiększało skuteczność człowieka w walce z żywiołem, który czasami wymykał się spod kontroli. W 1931 roku na skutek zaprószenia ognia przez dzieci wybuchł w Sidzinie ogromny pożar, który rozprzestrzenił się na rolach Czarnowej, Pastwowej, Łosiowej, Papajowej i Majowej. Ogień przypomniał o swojej sile: wiatr wyrywał całe sory gontów z płonących domów i rozrzucał je na kilka kilometrów. W Sidzinie spłonęło wówczas tylko 38 domów i 40 stodół, bo dzięki pompie i sprawnej akcji strażaków udało się ugasić płomienie i zabezpieczyć pozostałą część wsi. Jej zakup sfinansowano ze składek mieszkańców Sidziny i emigrantów osiadłych w Stanach Zjednoczonych.
DREWNIANE DRZWI DO CHAŁUPY BANASIKA | nr 1 na mapce
Drzwi są oczywistą barierą między światami: dostępnym, ale nieprzewidywalnym, zewnętrznym — a ukrytym, ale uporządkowanym, rodzinnym. Aby wnętrze domostwa było przestrzenią przyjazną, należy je oswoić zwyczajami i rytuałami. Widzimy to w układzie sprzętów domowych: w białej izbie pod sufitem wieszano w rzędzie religijne obrazy kupione na odpustach, a na łóżkach piętrzono wyszywane poduszki jako znak dobrobytu. Te drzwi pełnią jeszcze jedną rolę: odgradzają naszą — zwiedzających — rzeczywistość od rzeczywistości dawnych gospodarzy domu. Są magiczną granicą. Ciężkie drewniane drzwi wykonano bez użycia gwoździ, tak samo jak całą chałupę. Są szczególnie zdobione: drewnianymi kołkami. Zabezpieczały domostwo przed nieproszonymi gośćmi i chroniły przed zimnem.
KUŹNIA Z KOŃCA XIX WIEKU | nr 3 na mapce
Kowalstwo od dawien dawna było zawodem magicznym. Umiejętność rozmiękczania i formowania metalu budziła podziw i respekt. Niegdyś w Sidzinie było kilka kuźni, a zawód kowala był dziedziczony z ojca na syna. Nabywane przez kolejne pokolenia umiejętności dawały rodzinie kowala szansę na dobrobyt. Usługi kowala były niezbędne w pracy na roli, gospodarstwach i w lesie. Wytwarzał i naprawiał narzędzia, a kuźnia była nieodzownym elementem wsi. Kto nie miał pieniędzy, mógł zapłacić kowalowi robotą. W kuźni znajduje się pełne wyposażenie, m.in. piec kowalski, skórzany miech dochodzący do paleniska, kowadło i narzędzia potrzebne do pracy. Podczas imprez w skansenie możemy zobaczyć, jak dzięki magicznej sile ognia i młota kowalskiego z kawałków metalu wyłaniają się piękne ozdoby.
WARSZTAT TKACKI | nr 4 na mapce
W Sidzinie warsztaty tkackie były prowadzone przez mężczyzn — mechanizmy urządzeń wymagały sporo siły. Kobiety przędły na kołowrotkach, do czego przydawały się większa dokładność i cierpliwość. Tkactwu towarzyszyły obyczaje — na przykład otwieranie drzwi, aby wywołać przeciąg przyspieszający tkanie wątku na osnowie. Były też w Polsce miejsca, w których tańce z podskokami miały zwiększać plony lnu i konopi. Te rośliny również miały magiczne znaczenie. Wiązki konopi chroniły przed złymi urokami, a len złożony w darze św. Mikołajowi chronił przed wilkami. Były też wykorzystywane przez panny do wróżb w okresie wigilii św. Andrzeja. Na warsztacie powstawały tkaniny wełniane, derki, chustki charakteryzujące się wyjątkową higroskopijnością. Z barwionych naturalnymi barwnikami nici powstawały też materiały dekoracyjne (kilimy). Również z praniem wytworzonych ręcznie tkanin wiązały się konkretne wierzenia. Przykładowo ze względu na fazy Księżyca niezalecane było pranie podczas nowiu. Mówiono wtedy: „Nie pier teroz, brud mięknie i lepi pusco na wietku” (w trzeciej kwadrze Księżyca).
ŻELAZKO Z DUSZĄ | nr 4 na mapce
Proste urządzenie codziennego użytku, żelazko z 1850 roku, jest symbolem pracowitości i dbałości o dom dawnych gospodyń. Wytarta rączka żelazka świadczy o długim użytkowaniu, możliwe, że przez kilka pokoleń kobiet. Przypomina też o ciężarze przedmiotu — nieporównywalnym z dzisiejszymi żelazkami. Żeliwny, nagrzewany nad ogniem wkład do żelazka nazywa się duszą. Trudno o trafniejsze określenie: rozżarzona „dusza” daje życie żelazku, by wykonywało swoją pracę. Prasowanie trwało tak długo, jak długo „dusza” je ożywiała i jak długo palił się ogień pod kuchnią — on przywracał jej życie, gdy stygła. Prasowanie, podobnie jak pieczenie chleba, należało dobrze zaplanować.
MŁYN WODNY | nr 5 na mapce
Według ludowych wierzeń wodę zamieszkiwały tajemnicze postaci. Korzystając ze studni, należało uważać na zamieszkującego ją topielca. Mimo niebezpieczeństwa siła wody była potrzebna człowiekowi w gospodarowaniu. Młyn wodny stanowił dawniej niezbędny element życia na wsi: służył do przemiału ziarna na mąkę. Później, wyposażony w turbinę prądotwórczą — „dynamo” — zaopatrywał w energię elektryczną do lat 50. XX w. Młyńskie koło napędzało żarówkę, która dawała światło tak odmienne od lampy naftowej czy świecy. Możemy tu się przysłuchać, w jakim rytmie pracuje młyńskie koło napędzane siłą spadającej wody.
DZWONNICA LORETAŃSKA | nr 7 na mapce
Dzwonnica loretańska to obiekt zarówno poświęcony Stwórcy, jak i magiczny. Dzwoniono tu w południe na Anioł Pański. Wierzono też, że dźwięk instrumentu przywoła legendarnego płanetnika rządzącego chmurami, który mógł je rozpędzić i ochronić mieszkańców przed burzą i piorunami. Mityczna istota nie zawsze służyła pomocą. Czasem — potrząsając łańcuchami — powodowała burzowe grzmoty.
FIGURY BOGINEK | nr 9 na mapce
Poza wsią, za rozstajem dróg, istniał nieznany i nieoswojony świat, zasiedlony przez stworzenia, które mogły zagrozić podróżnym. Szczególnie niebezpieczne były zjawy na bagnach i uroczyskach. Pewien wędrowiec dostrzegł we mgle kobiece postaci i zauroczony zmierzał w ich stronę. Jak mówi lokalna legenda: Gdy był już blisko, zobaczył odrażającą postać o twarzy niczym z szarej mgły i usłyszał zgrzytliwy śmiech zjawy, lecz na ratunek było już za późno — ciekawski młodzieniec utonął w bagnie.
FIGURA DIABŁA | nr 10 na mapce
W wierzeniach nieodłącznie związany z ciemną mocą, nakłaniającą słabego człowieka do złego, objawiał się w przeróżnej postaci. Czasem tylko wył ukryty w zagajniku („Złe w goju”), czasem sapał schowany w stajni, budząc postrach. Raz miał postać cienia przemykającego w ciemnym miejscu, kiedy indziej widziany był w lesie, jak płoszył zwierzynę, a innym razem prosił o ogień przechodzącego leśną drogą wędrowca. To on poruszał rękami zabójców, rozbójników, złodziei i pijaków czyniących krzywdę innym. W skrajnych przypadkach człowiek opętany przez Złego potrafił się targnąć na swoje — dane od Boga — życie. Diabeł skłaniał do złego, by opętać i zabrać na wieczne potępienie duszę nieszczęśnika. Osoby pod jego wpływem mogły rzucać uroki i ściągać na wieś czy sąsiadów przeróżne nieszczęścia. Wszystko, co niedobrego spotykało ludzi, było przypisywane diabłu. Dziwny wygląd i zachowanie, a także wszechobecność napawały ludzi lękiem. Starali się oni wszelkimi metodami przepędzić Złego — m.in. modlitwą. Ogromne znaczenie miał też dźwięk dzwonu, który przywoływał anioły i na zawsze wyganiał czarta z okolicy.